poniedziałek, 4 czerwca 2012

Chapeau bas

Tym razem nie w temacie piłki nożnej, choć sporo się w ostatnim czasie dzieje. 
W miniony weekend 2-3 czerwca miałem przyjemność poprowadzić pierwszą edycję Pucharu Polski ,,Silesia Cup" w Goalballu.

Każda osoba, z którą o tym fakcie rozmawiałem, zadawała jedno pytanie: co to właściwie jest goalball?

Jest to gra drużynowa, w której używa się piłki dźwiękowej. Dyscyplina narodziła się w Niemczech w 1946 roku i miała początkowo za zadanie umożliwienie rywalizacji sportowej ociemniałym weteranom II wojny światowej. Istotą goalballu jest wyeliminowanie podczas gry możliwości używania zmysłu wzroku przez zawodników. Drużyna składa się z 3 graczy w polu oraz 3 rezerwowych. W trakcie trwania spotkania wszyscy zawodnicy mają zaklejone oczy specjalnymi plastrami i zasłonięte goglami. Mecz trwa 2x12 minut i jest rozgrywany na boisku o wymiarach 9x18 metrów. Głównym zadaniem jest obrona własnej bramki oraz atakowanie bramki przeciwnika piłką ważącą 1,25kg, która zawiera dzwoneczki, dzięki czemu gracze mogą ją zlokalizować. Dyscyplina ta od 1973 roku jest w programie Igrzysk Paraolimpijskich.

To tak tytułem wstępu.

 

Bez chwili zwątpienia przyjąłem zaproszenie Piotrka Szymali, głównego organizatora imprezy, jednak do soboty zastanawiałem się, co tak naprawdę mnie czeka. W sobotni ranek, po przybyciu na miejsce (z małymi przygodami łącznie z pomyleniem hali) zobaczyłem na własne oczy boisko oraz głównych aktorów rywalizacji, która miała się za chwilę rozpocząć. Od pierwszego aż do ostatniego gwizdka arbitra w tym turnieju, miałem ochotę zasłonić oczy i przekonać się na własnej skórze, jak gra się w goalball. Tytuł tego wpisu nie jest przypadkowy. Osoby niewidome, bądź z wadami wzroku, za to z dynamitem w rękach i niezwykłą inteligencją w trakcie trwania meczu. Wytężony słuch, taktyka, wyczuwanie drgań podłoża, kapitalne interwencje przy rzutach karnych i świetnie rzucane bramki wzdłuż czy po przekątnej linii. Dyscyplina jest tym bardziej niezwykła, że nie ma w niej ograniczeń wiekowych. W drużynie, która zajęła 4. miejsce, grało dwóch zawodników powyżej 50 roku życia, w tym jeden po ciężkim zawale serca! To co zobaczyłem, było po prostu nieprawdopodobne. Co prawda, obejrzenie w jeden dzień 12 spotkań grupowych mogło spowodować momentami nadmierną senność i skutkowało głosami w trakcie snu w stylu ,,Proszę o ciszę, graaaaj", natomiast wrażenie po rozgrywkach zostało niezwykle pozytywne.


Mam nadzieję, że wkrótce goalball wyjdzie z ukrycia, media skupią większą uwagę na tej dyscyplinie, która jest niezwykła i godna uwagi. Polacy w sportach zespołowych nie należą do światowej czołówki, za to w goalballu w zeszłym roku zdobyli Wicemistrzostwo Europy w Białymstoku i osobiście mocno trzymam kciuki, by osiągnęli sukces w 2014 roku na Mistrzostwach Świata. Trenujcie i doskonalcie talent, który w sobie macie. Poza grą w klubach, reprezentujecie również nasz kraj i oby w przyszłości, z Waszej gry była dumna cała Polska.
Chapeau bas Panowie.

P.S. Impreza pokazała również, że do stworzenia zespołu nie trzeba wielkich pieniędzy i menadżerów. Wystarczy sporo chęci i zacięcia do pracy. Oby tak dalej dziewczyny, tylko trochę mniej nerwów.

P.S.2. Stadion Polonii Bytom i tak się należy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz